GATEKEEPING – DLACZEGO OPÓŹNIANIE ROZPOCZĘCIA PROCESU TRANZYCJI KRZYWDZI OSOBY TRANSGENDER I NIEBINARNE

Droga, jaką musi przejść w Polsce osoba chcąca dokonać korekty płci jest długa i wyboista. Prowadzi przez wiele procedur i powoduje cierpienie. „To są naprawdę straszliwe emocjonalne cierpienia, to chodzenie do lekarzy, do psychologów, droga przez sąd, walka z rodzicami, przecież nigdy nie jesteśmy pewni, czy oni to zaakceptują, czy nie będą robić trudności. Wszystkie urzędowe sprawy, życie w rozdwojeniu” – mówi prezeska fundacji Trans-Fuzja, Edyta Baker.

Czym jest gatekeeping w procesie korekty płci?

Najprościej zjawisko to można określić jako opóźniania rozpoczęcia tranzycji, będące przejawem transfobii. Polega ono między innymi: odmawianiu przepisania recepty na hormony, przedłużaniu procesu opiniowania (bez uzasadnionych przyczyn), kwestionowaniu tożsamości płciowej osoby w procesie tranzycji, czy zlecaniu osobie transpłciowej przejścia tak zwanego ,,testu realnego życia’’. Wszystkie te perswazje i działania nakierowane są na to, żeby osoba nie mogła rozpocząć korekty płci w takim momencie, w jakim rodzi się taka potrzeba. Wydłużenie procesu opiniowania – aby osoba zrezygnowała bądź przychodziła na jak największą liczbę wizyt (tu decyduje niestety czynnik ekonomiczny). Warto zadać sobie pytanie, jaki wpływ ma gatekeeping na zdrowie psychiczne osób transpłciowych i niebinarnych, a także jak to wpływa ich stosunek do opieki medycznej i psychologicznej/psychiatrycznej?

Gatekeeping – historia opóźniania tranzycji

W XIX wieku, gdy zainteresowanie zachodniej nauki „zaburzeniami” seksualnymi, w tym homoseksualizmem i transpłciowością, pojawiło się, pojawiła się również potrzeba określenia, kto może być uznany za osobę transpłciową, a kto kwalifikuje się do przejścia medycznego. W 1910 roku niemiecki psycholog Magnus Hirschfeld opublikował pierwszą książkę o tak zwanym „transwestytyzmie”. Argumentował w nim, że przebieranie się lub transwestytyzm to zaburzenie, w którym osoby, którym przy urodzeniu przydzielono mężczyznę – wyłączny przedmiot jego badań – czerpią przyjemność seksualną z ubierania się w damskie ubrania i przyjmowania kobiecych postaw. Aby poprzeć swój argument, że transwestytyzm jest stanem zdrowia psychicznego, Hirschfeld starał się odróżnić go od homoseksualizmu, fetyszyzmu, masochizmu i innych kategorii, które nazwał „zaburzeniami seksualnymi”. Chociaż jego hipoteza dotycząca „popędu erotycznego” została od tego czasu zdyskredytowana przez badania naukowe i rzecznictwo osób transpłciowych, idea, że ​​​​transpłciowość jest stanem zdrowia psychicznego wymagającym diagnozy, była kontynuowana, podobnie jak skupienie się na oddzieleniu osób z innymi problemami ze zdrowiem psychicznym. Pomimo tych prawdopodobnie niezamierzonych konsekwencji swoich pomysłów, Hirschfeld był radykalny jak na swoje czasy. Kiedy Adolf Hitler doszedł do władzy w Niemczech, dorobek Hirschfelda został uznany za zdegenerowany, a jego książki spalono. Hirschfeld był radykalny jak na swoje czasy. Kiedy Adolf Hitler doszedł do władzy w Niemczech,

Kiedy przejście medyczne stało się bardziej dostępne w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku, naukowcy starali się dalej różnicować rodzaje zaburzeń związanych z płcią. Lekarz Harry Benjamin, założyciel WPATH (dawniej Harry Benjamin Gender Dysphoria Association), ukuł termin „transseksualista” w 1966 roku, aby opisać podzbiór osób „zdezorientowanych płciowo”, które kwalifikowały się do interwencji medycznych. W swojej książce The Transsexual Phenomenon zidentyfikował pięć różnych typów osób transpłciowych, od „zwykłych transwestytów” na jednym końcu spektrum do „prawdziwych transseksualistów” na drugim. Powszechnym kryterium rozróżniania tych typów była inteligencja mierzona rasistowskimi i niedokładnymi wskaźnikami, takimi jak test IQ oraz zdrowie psychiczne.

Paradoksalnie, chociaż psychologowie tacy jak Benjamin wymienili głęboki niepokój jako cechę definiującą „prawdziwego transseksualistę”, zablokowali dostęp do afirmujących płeć interwencji medycznych dla osób transpłciowych z chorobami psychicznymi i radzili, aby tylko osoby o „rozsądnym poziomie inteligencji i emocjonalnym stabilność” może zostać poddany leczeniu. JRB Ball, wpływowy lekarz z University of Melbourne, który badał osoby transpłciowe i przeprowadzał operacje potwierdzające płeć, ostrzegł w artykule z 1981 roku o potencjalnie katastrofalnych konsekwencjach zapewniania afirmujących płeć interwencji medycznych „bardziej niestabilnym transseksualistom”. Pierwsze standardy opieki WPATH, wydane w 1979 r., stwierdzają, że każdy pacjent z „diagnozą psychiatryczną oprócz diagnozy transseksualizmu powinien najpierw być leczony zgodnie z procedurami powszechnie akceptowanymi jako właściwe dla takich diagnoz psychiatrycznych”, zanim będzie mógł przejść zmianę medyczną.

Ta decyzja o przejściu na bramkę w oparciu o zdrowie psychiczne nie była wówczas poparta żadnymi badaniami; opierał się raczej na uprzedzeniach lekarzy cispłciowych i postrzeganiu tego, co jest najlepsze dla osób transpłciowych i całego społeczeństwa. Dla nich celem wczesnych interwencji medycznych potwierdzających płeć było nie tylko złagodzenie cierpienia pacjenta, ale także stworzenie „kobiety sukcesu” w oczach establishmentu medycznego i ogółu społeczeństwa. Jak opisał Benjamin w swojej książce, „kobieta sukcesu” musiała wyglądać i odgrywać tę rolę, wychodząc za mąż za mężczyznę, podejmując szanowaną pracę lub pracując jako gospodyni domowa, najlepiej bez ujawniania swojej transpłciowości. Środowisko obserwacji klinicznej, któremu poddawani byli pacjenci, przypomina scenę z musicalu My Fair Lady. „Zespół udzielił porad dotyczących ubioru i zachowania” – napisał Ball. Praca seksualna była niedopuszczalna, a „pacjentom zalecano zerwanie wszelkich możliwych kontaktów ze światem homoseksualistów”. Według przeglądu historycznego przeprowadzonego przez Jordana D. Freya z New York University Langone Medical Center i jego współpracowników, kliniki wybierały pacjentów na podstawie ich wyglądu, faworyzując tych, którzy już byli bliżsi swojej tożsamości płciowej i nie byli ogólnie postrzegani jako trans. Zakaz leczenia osób transpłciowych cierpiących na choroby psychiczne lub wszelkiego rodzaju postrzeganą niestabilność dodatkowo zapewnił, że tylko ci, którzy są w stanie dostosować się do uciążliwych norm społecznych dla kobiet, będą mogli przejść transformację.

Najważniejsze było to, że nie każdy mógł być trans. To, co obecnie nazywamy transpłciowością, stanowiło tak niewygodne wyzwanie dla heteronormatywnego społeczeństwa, że ​​gdy tylko pojawiły się nowe metody leczenia, proces klasyfikowania i badania osób transpłciowych stał się bardziej zaangażowany. Poszukiwanie leczenia jako osoby transpłciowej było mniej typową interakcją lekarz-pacjent, a bardziej przypominało zajęcia w college’u: tylko nielicznym wybranym osobom, które spełniają surowe, arbitralne i często dyskryminujące standardy profesora, pozwolono kontynuować. Lub, jak to ujął Ball w 1981 r.: „Jeśli wybiera się najlepsze przypadki, estetyczne i psychospołeczne, uzyskuje się najlepsze wyniki”.

Leczenie potwierdzające płeć i zdrowie psychiczne

Placówki medyczne nadal stosują ten podstawowy model wyeliminowania, ale nowe badania biorą pod uwagę potrzeby i perspektywy społeczności transpłciowej i nonkonformistycznej, kwestionując w ten sposób normę gatekeepingu. Wiele badań wykazało, że afirmujące płeć interwencje medyczne nie tylko nie są szkodliwe, ale mogą zmniejszać objawy pozornie niezwiązanych ze sobą problemów, takich jak lęk i zaburzenia odżywiania. Nick Rider, który nie jest binarny i używa ich zaimków, jest badaczem w Instytucie Zdrowia Seksualnego i Płci Uniwersytetu w Minnesocie, który był na czele tej pracy. Jedno z ich badań, opublikowane w Health Psychology w 2017 roku odkryli, że osoby transpłciowe i niekonformistyczne, które przeszły wszelkiego rodzaju interwencje medyczne potwierdzające płeć, odczuwały większą satysfakcję z ciała, większą zewnętrzną afirmację i mniej objawów zaburzeń odżywiania niż osoby, które chciały tych procedur, ale jeszcze ich nie miały.

Gatekeeping a problemy psychiczne

Medycyna zachodnia zazwyczaj traktuje problemy ze zdrowiem psychicznym jako problemy indywidualne, czasami rozciągające się na rodzinę z powodu czynników takich jak dziedziczenie genetyczne lub środowisko domowe. Jednak coraz więcej badań sugeruje, że struktury społeczne wpływają na nasze zdrowie psychiczne w złożony sposób, szczególnie w przypadku uciskanych populacji, takich jak osoby transpłciowe i niekonformistyczne. Osoby trans częściej doświadczają problemów ze zdrowiem psychicznym, w tym zaburzeń odżywianianiż ich cispłciowe odpowiedniki. Większość badań nad zaburzeniami odżywiania koncentrowała się na kobietach cispłciowych, w szczególności na tym, jak wpływają na nie społeczne standardy piękna, ale osoby trans również internalizują standardy piękna w sposób odmienny od ich rówieśników cispłciowych. Binarne ideały piękna są trudne do osiągnięcia dla osób, którym przy urodzeniu przypisano inną płeć, i mogą nie wydawać się odpowiednie lub odpowiednie dla osób, które nie uważają się za pasujące do żadnej z kategorii binarnych. Stwierdzono, że internalizacja społecznych standardów piękna nasila objawy zaburzeń odżywiania u osób transpłciowych i nieprzystosowanych płciowo, podobnie jak poczucie niezgodności płciowej. Ponadto nieprzestrzeganie tych standardów ma realne konsekwencje społeczne dla osób transpłciowych i nieprzystosowanych płciowo. Osoby transpłciowe, które pasują do norm społecznych dotyczących ich tożsamości płciowej, są bardziej skłonne do prawidłowej identyfikacji płciowej, więc u wielu osób transpłciowych pojawiają się zaburzenia odżywiania, aby ograniczyć błędne postrzeganie płci. Nic więc dziwnego, że doświadczanie dyskryminacji wobec osób transpłciowych, takiej jak zmiana płci, nękanie lub przemoc, wiąże się z wyższymi wskaźnikami zaburzeń odżywiania.

Badania pokazują, że interwencje medyczne potwierdzające płeć poprawiają zdrowie psychiczne, zarówno zmniejszając przypadki niewłaściwego postrzegania płci, jak i poprawiając poczucie zgodności i pozytywny obraz ciała, jaki odczuwają osoby transpłciowe. Następnie, wstrzymanie interwencji medycznych potwierdzających płeć, ponieważ warunki zdrowia psychicznego nie są odpowiednio zarządzane, „może to być szkodliwe, biorąc pod uwagę ich związek z poprawą objawów zaburzeń odżywiania”. Ten wymóg dotyczący zdrowia psychicznego karze osoby trans za adaptacyjną ludzką reakcję i uniemożliwia im dostęp do potwierdzających płeć interwencji medycznych, które mogłyby złagodzić objawy złego stanu psychicznego.

Gatekeeping a opiniowanie na rzecz uzgodnienia płci

Opóźnianie wydania opinii na rzecz sądowego uzgodnienia płci, zaburza istotnie relację między osobą transpłciową a psychologiem/psycholożką. W dzisiejszych czasach z powszechnym dostępem do Internetu, osoby transpłciowe i niebinarne mogą weryfikować informacje przekazywane przez specjalistów i specjalistki od zdrowia psychicznego, z tym, co jest pisane w artykułach naukowych i na zagranicznych forach zrzeszających osoby niecispłciowe. Młodzież, której odmówiono hormonów płciowych, czytając relacje z innych krajów, odczuwa bezradność i złość na opiekę medyczną w kraju. Dlatego tak istotna jest profesjonalna opieka psychologiczna, którą cechuje empatyczna i otwarta postawa.

Opiniowanie w temacie transpłciowości obejmuje stworzenie biografii psychoseksualnej, ale także wykonanie testów psychologicznych badających funkcje poznawcze, osobowość, oraz (w przestarzały sposób) identyfikację płciową. Osoby transpłciowe często spotykają się w tym procesie z nieaktualnymi informacjami, stereotypowym podejściem – np. łączeniem tożsamości płciowej z orientacją seksualną, czy rolą płciową; ale także zachowaniami jawnie przemocowymi i dyskryminującymi. Psychologowie i psycholożki zajmujący/e się wsparciem dla osób transpłciowych, muszą w swoim własnym przeżyciu zmierzyć się ze schematami płciowymi, ale i przywilejami związanymi ze sferą seksualności (chociażby bycia osobą cispłciowią).

Artykuł pochodzi ze stron: americanscientist.org, ofemin.pl, dominikhaak.pl, urbanbioethics.medium.com